a kiedy nadejdzie jesień
wybiorę się do lasu
pooddychać ziemią
zaczerpnąć pełnymi garściliami
wilgonych liści
poczuć zapach drewna i igliwia
na łąkach
poczuje wiatr na twarzy
wonny od ziół
uśmiechnę się do traw
zerwę bukiet nawłoci
upletę wianek z wrzosów
spójrz
słońce spija
resztki rosy
upał doskwiera
a baromer idzie na pogodę
jeszcze nie czas