Obserwatorzy

niedziela, 30 czerwca 2013

Wiosenna miłość

miłość rozkwitła wiosną  
otulając serca  
zapachem bzów  

samotność zatrzasnęła  
drzwi do cierpienia  

niespokojne dłonie  
spragnione siebie  
zakreśliły  
zmysłowy zarys szczęścia  

rozedrgane ciała  
oddychając aromatem rozkoszy  
krzyczą spełnieniem  
współbrzmiałym  
z melodią jutra

czwartek, 27 czerwca 2013

Piękno


 Autorem obrazu jest Frederick Rossakovsky-Lloyd

Piękno

nieuchwytne jak mgła
zaplątane w jedwabie
trąca struny samotności

wolność
ujęta w surowe ramy
kusi i mami

tęsknota
pieści duszę
otulając ramiona miękko
niby szal

pozostała duma...
i wyniosłość
one granic nie mają...

Kwietniowa noc

znużona  
biorę w ramiona  
kwietniową noc  
ociężałą od woni hiacyntów  

stęsknione wytchnienia oczy  
wypuszczają z objęć  
barwy ogrodu  

z warg spełza smak  
wieczornej rosy  
tańczącej zmysłowo  
na kwiatach forsycji  

cisza koi  

odpływam w niebyt  
wiedziona szeptem  
rozbudzonych gwiazd  

wtorek, 25 czerwca 2013

Przyjdź z miłością

przyjdź myślą
do świata snów
pełnych tęsknoty
zanurz dłonie
w pulsujących falach duszy

zajrzyj za zasłonę jutra
dotknij barw
świetlistych i ciepłych
jak promienie słońca

poczuj drżenie serca
w natchnieniu wyjawiającego
ciche sekrety

posłuchaj szeptu
ukłoń się miłości
ona czeka tuż obok
spowita w pragnienia

czwartek, 20 czerwca 2013

Poranek na łące

biegnę w dal  
pieszcząc śpiewną ciszę  
dłońmi pełnymi rosy  

chłodna zieleń  
tłumi westchnienia stóp  
spragnionych miękkości  

ciepły wiatr  
pachnący miętą  
igra z promieniami słońca  

poranna mgła  
odpływa  
wraz z szeptem strumienia  

dzień rozpostarł skrzydła  
obejmując ramionami świat

środa, 12 czerwca 2013

Szukam weny



wena ulotna czarodziejka
igrając z ciszą
umknęła
z szmerem słów
pozostawiając po sobie
echo przebrzmiałego wiersza

szukam 
to tu to tam
tropię wypatruję
w cienistych krużgankach myśli
w tęsknej pieśni duszy
w lekkich drgnieniach serca

a może odnajdę 
w lesie
w wilgotnej woni mchu
a może na skrzydełkach motyla
w kropli deszczu

jest wróciła
lśni migotliwie
tuż obok
na granicy ułudy

pieszczę ją w zachwycie
sławiąc piękno istnienia