Obserwatorzy

niedziela, 30 sierpnia 2020

deszcz/wiersz kasyczny/


  

deszcz stuka w parapet deszcz senny jesienny
moczy wszystko w koło tak chętnie niezmienny
napadał do donic nalał do sadzawki
w domu mokre ślady w parku mokre ławki
nie brak mi już wody na rabacie w sadzie
złapię jej do beczki w ogrodzie osiądzie

ciało już nie cierpi nie ocieka potem
kocham deszcz jesienny bo lato kłopotem
jutro pójdę w lasy bo tęsknię za lasem
nazbieram maślaków uśmiechnę się czasem
spłyną deszczem włosy zamoczę też buty
nie jest to problemem bo lubię marszruty
spacer w deszczu miły serce chłodem pieści
po upalnym lecie to są dobre wieści
niech jeszcze popada niech popluszcze wodą
wyjdę też na łąki bo życie przygodą

deszcz stuka w parapet deszcz senny jesienny
moczy wszystko w koło tak chętnie niezmienny
napadał do donic nalał do sadzawki
w domu mokre ślady w parku mokre ławki
nie brak mi już wody na rabacie w sadzie
złapię jej do beczki w ogrodzie osiądzie

niech pada niech leje lubię cię szarugo
niech słońce też świeci bo zima niedługo
już światła szarego smutki się chwytają
krople deszczu zimne jeszcze ich dodają
niech w moim ogrodzie babie lato gości
ono w parze z deszczem to dużo radości
krople z pajęczyną do siebie pasują
tak cieszą tak pięknie zmysły angażują
czarują jak kolia z przejrzystych diamentów
och  życie me z cudnych składa się momentów

deszcz stuka w parapet deszcz senny jesienny
moczy wszystko w koło tak chętnie niezmienny
napadał do donic nalał do sadzawki
w domu mokre ślady w parku mokre ławki
nie brak mi już wody na rabacie w sadzie
złapię jej do beczki w ogrodzie osiądzie



sobota, 29 sierpnia 2020

deszcz




wciąż pada i pada
kropla za kroplą miarowo bębnią
w co się da
spływają kaskadą po liściach murach chodnikach
kapią z dachów
kałuże rozlane jak jeziora
już utopiły odziany w szarą pelerynę dzień
łowię w głębi moje posmutniałe oczy
dusza w półśnie wzdycha ciężko
myśli nasączone melancholią płyną leniwie
niebo zamknęło słońce
w klatce z chmur i wypuścić nie chce
wciąż pada i pada


piątek, 28 sierpnia 2020

smutek


zakradł się niespodziewanie
chyłkiem wypełznął z cienia
spętał myśli czarnym powrozem
nie chcę by mnie objął  ramionami
przygarnął pochłonął
walczę
już brak mi sił
oddycham nim zaplatana we wspomnienia
na granicy szaleństwa
czy już na zawsze ja i on zespoleni
zasiądziemy w mrocznym kącie
czy  już jutro wyciągnę dłonie do światła
a dusza zatańczy i rozjarzy się radością

czwartek, 27 sierpnia 2020

mroczno/strofa saficka/

słońce oranżem pieści już horyzont
mrok coraz większy wypełza z wrót lasu
w ciszy wieczoru głos bąka wibruje
jezioro senne
mgła coraz gęstsza snuje się przy ziemi
topi się w szarej pelerynie zmroku
księżyc zabłysnął lisią czapę dzierży
świat już zasypia
za chwilę słyszę głos puszczyka dźwięczny
zwierzęta nocy ruszają na łowy
w półśnie do domu kroczę bez pośpiechu
sen czeka na mnie

środa, 26 sierpnia 2020

*** ekfraza


jeszcze jedna fala i jeszcze jedna
morze leniwie liże kamienie chłodzi stopy
myśli ulatują z wiatrem figlarzem
on jak nikt pieści zmysłowo zarys ciała flirtuje z włosami
czesze je plącze
przesuwa miedzy palcami
pasmo po paśmie
przekomarza się z muślinem sukni
chce skraść kapelusz
zazdrosne niebo
kapie błękitem
wspiera się na ramionach
to tu to tam razi dotykiem wodę
jednoczy się z bielą piany i nic sobie nie robi
z jej wzburzenia
a brzemienna w magię chwila trwa i trwa

obraz Volegova


i wyróżnienie za ten wiersz...


wtorek, 25 sierpnia 2020

***




babie lato

zaplatane w twoje włosy

przywołuje jesień

gra srebrzystym lśnieniem w słońcu

nawiedza miękkim ruchem zrudziałe trawy

z wdziękiem tuli się do opuszczonych ptasich gniazd

jeszcze dzień dwa

i pierwsze krople deszczu

zawisną na nitkach podobne łzom

a ja z nostalgią wspomnę lato

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

koniec sierpnia


jeszcze sierpień strojny w szmaragdy
sunie do mety
a już jesień maluje złotem liście brzóz
i rozlewa barwną kaskadą astry w ogrodzie
rozmarzone nawłocie odziane w żółte kasaki
flirtują z wiatrem
podziwiam sad
hojne jabłonie śliwy i grusze
zrzucające mi w dłonie pachnące słodyczą
dary późnego lata
i wrzosowisko tkające fioletowe kobierce
jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden
a świeżo zaorane zagony i puste ścierniska
pożegnają klekot bocianów zdążających ku przygodzie
pamiętasz
oddychające mgłą poranki
i srebrne jak włosy staruszki nitki igrające z marcinkami
jeszcze nie czas

niedziela, 23 sierpnia 2020

Ukojenie



szukając ukojenia

trafiłam tu

gdzie potok pieści uszy szeptem

gdzie pstrągi igrają z migotliwym cieniem

spoczęłam na kamieniu

odurzona wonią łąki dotknęłam ciszy lasu

rzeczywistość ubrana w strój kata

przepłynęła obok szczerząc zęby

to nic że życie czasem boli

że przenika teraźniejszość że kala cieniem jutro

ja trwam niestrudzenie

widzę słyszę czuję

i przytulam do serca piękno istnienia

sobota, 22 sierpnia 2020

słońce


wciąż świeci słońce
niebo pławi się w złocie
pieszcząc dzień w jasnej szacie
upał rozlewa się falą ognia
spijając wilgoć z chmur
późne lato zapomniało
o chłodnych nocach i rześkich porankach
nie wyruszyło na spotkanie z nostalgią
a promienie słońca kładą się migotliwie
to tu to tam
to na omdlałych liściach i kwiatach
to na zroszonym czole
to swawolą z kurzem na jezdni
wciąż świeci słońce

piątek, 21 sierpnia 2020

Wybór


życie ma swój początek i kres
pomiędzy pierwszym oddechem
a ostatnim
myślimy czujemy doświadczamy
los bywa zmienny
raz opiekuńczy jak kochająca matka
otula miękkością koi wspiera
raz bierze przykład z kata
raz prostuje ścieżki wiedze dłoń w dłoń
szlakiem wśród tańczących elfów kwiatów
raz stawia tamy rzuca na kolana w błocie
życie to wybór
miłość lub przemoc
możesz wyciągnąć dłonie by przytulić dotknąć skroni
a możesz by wymierzyć cios złamać kark
co wybierasz
zdecyduj sam

czwartek, 20 sierpnia 2020

***


My
to teraz ja i ty
los rozdzielił nas szeroką wodą
i zburzył mosty
mrok czai się w zakamarkach zbolałej duszy
i zaciera ręce
zaplątana w negatywne emocje
stłamszona śnię o wolności
dziś rozdrapałam kolejną ranę
jutro pewnie posypię ja solą
jak długo jeszcze będę się karać
jak długo będę wracać
do momentów
pomiędzy początkiem a końcem
a tak chcę zapomnieć
Agata Rak

środa, 19 sierpnia 2020

***


chwila po chwili

rozpływam się w ciszy opadających powiek

błogostan to krąży to faluje

między opuszkami palców a kącikiem ust

kuszący zapach

sekretnych zakamarków tłumi wolę mąci myśli

spijam westchnienia jęki

błogosławiąc słodycz i namiętność

zanurzam się w tobie po ostatni krzyk

po spełnienie