przemykam w
ciszy
pod
parasolem nadziei
chłonąc
wilgoć
drzewa
odurzone nostalgią
wyciągają
nagie ramiona
ku kałużom
pogrążonym w smutku
jeszcze
jeden krok i jeszcze jeden
i szarość
zawieruszona we mgle
bierze mnie
w objęcia
mokre liście
z westchnieniem znieruchomiały
ptaki
zamilkły
zamknięta w chłodzie
czekam na pierwszy śnieg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam