wita
ostatnimi kasztanami
gładkimi jak skóra dziecka
skrywającymi się wśród
przysychających z wolna liści paproci
nęci
drażniącą nozdrza wonią grzybów
podgrzybków ubranych w aksamit
lśniących szlachetnych borowików
i wspinających się po pniakach
byle wyżej ku słońcu opieniek
zachwyca
echem ryku jeleni
na rykowisku
snujących się z wolna
niczym widma
wśród prastarych drzew
zaskakuje
pierwszymi nitkami babiego lata
oplatającymi welonem
drżące liście dębu
pokrywające się nieśmiało rumieńcem
Z wymienionych tu symptomów jesieni spotkałam dopiero babie lato. Ładny jesienny wiersz :-)
OdpowiedzUsuńIwona
a ja i kasztany i pierwsze plamki czerwieni na liściach i babie lato...
OdpowiedzUsuńŁadny wiersz Agato! naprawdę ładny:)
OdpowiedzUsuńcieszę się ,że się podoba...
OdpowiedzUsuń