przybył nieoczekiwanie
stopniowo
leciutki niczym mgiełka
w przymierzu z tęczą
z czasem
zaszemrał cichutko
zabębnił o omdlałe liście
przynosząc orzeźwienie i
spłukując z nich kurz
po chwili
rozszalał się
runął jak wodospad
strącając delikatne płatki piwonii
i przyginając jej pędy ku ziemi
niedługo
stopniowo zelżał i wycofał się
pozostawiając
świeże powietrze ...i kałuże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam