obsypana
dobrem śliwa
cicho wzdycha
ogród
pachnie wiatrem
i dojrzałym
latem
spragniona
wytchnienia
wtulam się miękko
w oranżem przesycony zachód słońca
i coraz głębsze cienie
złaknione wilgoci
nawłocie wybuchające żółcią
kłaniają się
bladolicemu księżycowi
kocham te
chwile
i stęskniona układam je na poduszce
nim zaciążą znużone
powieki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam