zakradł się niespodziewanie
chyłkiem wypełznął z cienia
spętał myśli czarnym powrozem
nie chcę by mnie objął ramionami
przygarnął pochłonął
walczę
już brak mi sił
oddycham nim zaplatana we wspomnienia
na granicy szaleństwa
czy już na zawsze ja i on zespoleni
zasiądziemy w mrocznym kącie
czy już jutro wyciągnę dłonie do światła
a dusza zatańczy i rozjarzy się radością
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam